Kontynuujemy temat nieuczciwych reklam preparatów dla osób z cukrzycą, które szybko i bezboleśnie stabilizują glikemię czy wręcz leczą z cukrzycy. Oto kolejne cechy charakterystyczne takich reklam, po których można poznać ich prawdziwy charakter.

 Na końcu jest sprzedaż

Warto zwrócić uwagę na sposób konstruowania nieuczciwych reklam. Bardzo często dany preparat przedstawiany jest jako zupełnie nowe odkrycie, prawdziwa rewolucja, przełom w dotychczasowej terapii choroby. Początkowo wydaje się, że mamy do czynienia z tekstem informacyjnym, może nawet medycznym, z którego dowiemy się o nowych odkryciach w medycynie. Ale zaraz okazuje się, że ten nowy cudowny sposób na cukrzycę, ale też wiele innych schorzeń, bo tego rodzaju narracja stosowana jest szeroko, jest tak naprawdę dostępny na wyciagnięcie ręki. Choć to nowość to wcale nie trzeba czekać, aż pojawi się na polskim rynku. Można kupić ją od razu dzwoniąc pod podany numer telefonu lub klikając w adres strony internetowej. Co typowe – zakup nigdy nie odbywa się w aptece. Czy to powinno zwrócić naszą uwagę? Owszem. Poza apteką z kategorii leków mogą być sprzedawane głównie preparaty przeciwbólowe, przeciwgorączkowe, na niestrawność, czyli substancje stosowane doraźnie, na problemy, które zazwyczaj pojawiają się nagle i wymagają szybkiej interwencji. Do tej grupy nie zaliczają się leki na cukrzycę, które – jeśli faktycznie mają status leku – muszą być sprzedawane w aptece i najczęściej na receptę.

Zatem produkt, mający pomóc nam w wyleczeniu cukrzycy sprzedawany poza apteką może to być co najwyżej suplement diety, bo one mają szersze kanały dystrybucji. I nie mamy nic przeciwko suplementom, pod warunkiem, że nie deklarują one, że „bez wysiłku i raz na zawsze stabilizują poziom cukru we krwi”.

Warto też zwrócić uwagę, że w tego typu reklamach droga od „przełomu w leczeniu” do możliwości zakupy gotowego „leku” jest bardzo krótka, a to zawsze powinno budzić nasze wątpliwości. W rzeczywistości wprowadzenie na rynek nowego leku zajmuje lata, które są potrzebne nie tyle na opracowanie danego preparatu, ale przede wszystkim na jego wnikliwe przebadanie, najpierw na zwierzętach, następnie na ludziach.

Rzekome promocje i presja czasu

Tylko dzisiaj, tylko dla Ciebie, tylko przez naszą stronę uzyskasz rabat w wysokości 50%… To kolejny zabieg mający skłonić nas do zakupu. Kto jest nieprzychylny promocjom, szczególnie kiedy rzecz którą chcemy nabyć do tanich nie należy? Zauważyliśmy, że nieuczciwi reklamodawcy nie tylko komunikują obniżkę ceny, ale bardzo często próbują stworzyć presję czasu. Skorzystaj teraz, albo stracisz bezpowrotnie swoją szansę. I to niestety działa. Kupując szybko, bo jutro będzie drożej tracimy możliwość  zastanowienia się, czy to co obiecuje dany producent ma szansę się spełnić, czy też sprawdzenia informacji na temat produktu w internecie. I o to chodzi. Bo gdybyśmy zaczęli szukać informacji o danym produkcie mogłoby się okazać, że nikt o nim nie słyszał lub że opinie o nim są negatywne. Ale kiedy musimy kupić szybko, bo kończy się promocja, to usypiamy naszą czujność i odpuszczamy sobie poszukiwanie informacji.

Znany endokrynolog poleca

Bardzo często reklamy rewolucyjnych produktów dla diabetyków powołują się na opinię lub badania endokrynologów. Dlaczego nie diabetologów, skoro jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że to oni są ekspertami w leczeniu cukrzycy? To kwestia tłumaczenia zagranicznych tekstów na język polski. W Europie Zachodniej leczeniem cukrzycy najczęściej zajmują się endokrynolodzy, w wielu krajach nie ma takiej specjalizacji jak diabetolog. I nie ma w tym nic niepokojącego, niemniej to nam od razu mówi, że mamy do czynienia z przetłumaczoną reklamą. To też nie zbrodnia, ale ma to swoje konsekwencje. Reklamy, które zebraliśmy na własny użytek, przyglądając się temu zjawisku i przygotowując się do pisania serii tekstów, mających ostrzec przed nieuczciwymi producentami są bardzo często przetłumaczone nieudolnie i podają nieprecyzyjne informacje. A to już ma znaczenie, bo w jakiś sposób świadczy o produkcie, który jest nam proponowany. Czy gdybyśmy mieli do czynienia z preparatem, który faktycznie jest skuteczny i pomocny dla pacjentów z cukrzycą to nie zasługiwałby on na opinie polskiego diabetologa oraz tekst napisany poprawną polszczyzną? Jeśli tego brakuje i mamy do czynienia z nieudolnymi tłumaczeniami to powinniśmy się zastanowić, jak to świadczy o sprzedawanym nam produkcie. Czy jego jakość nie jest równie wątpliwa, jak jakość reklamy?

Plaga nieistniejących ekspertów i pacjentów

To chyba najbardziej typowy, ale też najłatwiejszy do „zdemaskowania” element narracji w reklamach produktów, które oferują możliwość „wyleczenia się z cukrzycy”. Wypowiadają się w nich lekarze, o których nigdy nie słyszeliśmy. Nawet nie tyle „zwykli” lekarze, co profesorowie, rzekomo bardzo znani i doceniani. W rzeczywistości są to postaci fikcyjne, wymyślone przez producentów na potrzeby danej reklamy. I naprawdę łatwo to sprawdzić. Nie ma możliwości, żeby „sławny i ceniony na całym świecie ekspert od leczenia cukrzycy” nie był obecny w internecie. Jeśli mamy do czynienia z realną osobą, ekspertem w jakiejś dziedzinie, to po wrzuceniu jego nazwiska w wyszukiwarkę powinniśmy otrzymać dziesiątki, jeśli nie setki informacji na jego temat z różnych źródeł. Jeśli tak się nie dzieje, możemy być pewni, że dany specjalista nie istnieje. Zachęcamy to tej prostej weryfikacji wszystkich, który są zainteresowani jakimkolwiek zakupem produktów rzekomo leczniczych, reklamowanych przez ekspertów. To nic nie kosztuje, ale jeśli potwierdzi się, ze dany „ekspert” nie istnieje w internecie to znak dla nas, że najpewniej nie istnieje wcale.

Kolejną rzeczą, już trudniejszą do sprawdzenia, są historie zadowolonych i często „uzdrowionych” pacjentów. One także najczęściej są wymyślone. W dzisiejszych czasach to żaden problem, żeby zestawić zdjęcie przypadkowej osoby z wymyślonym imieniem i nazwiskiem i dopisać do tego historię jej zmagań z cukrzycą, zakończona sukcesem po zastosowaniu tabletek X bądź naparów Y bazujących na leczniczych ziołach. Jest to typowy zabieg marketingowy, bo chętniej kupujemy jeśli uwierzymy w człowieka i jego historię. Ale musimy zadać sobie pytanie, na ile osoby występujące w reklamach są „realne”. Najczęściej  nie mają nic wspólnego ani z cukrzycą, ani z oferowanym w danej reklamie produktem. Warto to wiedzieć, że w tym przypadku producentów reklam nie obowiązują żadne zasady, o etyce nie wspominając.

Sabina Orzechowska

Partnerami cyklu edukacyjnego „Świadomi, bezpieczni” są: 

                      

Print Friendly, PDF & Email
Skip to content