Jeśli już dziś nie podejmiemy walki z otyłością, to do 2050 r. średnia długość życia Polaków skróci się o cztery lata. Programy finansowane z opłaty cukrowej mogą zatrzymać ten trend – twierdzą eksperci.
– Opłata cukrowa spełniła swoje założenia, ale przed nami mnóstwo pracy, by powstrzymać grożącą nam epidemię otyłości i jej powikłań – zgodzili się uczestnicy debaty „Podatek cukrowy po pół roku. Założenia – realizacja – perspektywy”.
Podatek zdał egzamin
Wiceminister zdrowia Waldemar Kraska zauważył, że choć opłata cukrowa funkcjonuje dopiero od początku roku, to po kilkumiesięcznej obserwacji można już wyciągnąć pewne wnioski: – Naszym głównym celem było, by napoje słodzone były konsumowane w mniejszej ilości. Jeśli porównamy ich spożycie rok do roku, to w ciągu tych paru miesięcy 2021 r. sprzedaż napojów gazowanych spadła o 23 proc., czyli niemal o jedną czwartą. Z kolei spadek sprzedaży wód smakowych, które także zawierają duże ilości cukru, wyniósł 24 proc. – mówił wiceminister Kraska.
Prof. Leszek Czupryniak, kierownik Kliniki Diabetologii i Chorób Wewnętrznych Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego (WUM), ocenił, że dane te pokazują szybki efekt regulacji, które po raz pierwszy zostały wprowadzone tak świadomie w obszarze żywienia i chorób metabolicznych: – Mechanizm jest w tym przypadku taki sam jak opodatkowanie papierosów. Tu sięgnęliśmy po cukier. Mówię: „sięgnęliśmy”, bo działania rządu cieszyły się pełnym poparciem środowisk medycznych. Producenci i konsumenci wprawdzie trochę lamentowali, ale efekt jest dobry. Chciałbym zwrócić uwagę na pewien paradoks – z jednej strony dobrze, że opłaty spływają, z drugiej lepiej, gdyby ludzie przestali spożywać słodzone napoje i tych wpływów w ogóle nie było. Na pewno dobrze, gdyby środki tak wygospodarowane mogły pójść na zbożne cele dla polskiego społeczeństwa. Największym sukcesem tej opłaty byłaby zmiana nawyków, szczególnie wśród dzieci, które już zaczynają zastępować słodzone napoje wodą – zauważył prof. Czupryniak.
Beata Obidzińska, zastępca dyrektora Biura Profilaktyki Zdrowotnej Narodowego Funduszu Zdrowia, przyznała, że do połowy lipca odnotowano 586 mln zł wpływu bezpośrednio wynikającego z ustawy.
– To kwota o połowę mniejsza, niż zakładaliśmy. Z jednej strony nas to cieszy, z drugiej – musimy zmienić plany dotyczące wykorzystania tych pieniędzy – mówiła dyr. Obidzińska. – Przypomnę, że NFZ ma je przeznaczyć na działania profilaktyczne oraz na świadczenia opieki zdrowotnej związane z poprawą stanu zdrowia świadczeniobiorców z chorobami rozwiniętymi na tle niewłaściwych wyborów i zachowań zdrowotnych, w szczególności z nadwagą i otyłością – dodała.
Dyr. Obidzińska zauważyła, że w zestawieniu z kwotami dotyczącymi takich obszarów jak leczenie cukrzycy typu II, która w 85 proc. jest konsekwencją niewłaściwych wyborów żywieniowych, potrzeby przekraczają wpływy z podatku. W 2020 r. na samo leczenie cukrzycy typu II i na leki wykorzystywane w leczeniu tej choroby przeznaczono 2 mld zł.
Wpływy z podatku będą jednak przede wszystkim wykorzystane na inny cel: leczenie otyłości. – Przy współpracy z Ministerstwem Zdrowia, w grupach roboczych, opracowaliśmy ciekawe nowe koncepcje i programy skierowane bezpośrednio do osób, które będą wymagały interwencji w zakresie leczenia otyłości i jej powikłań – mówiła dyr. Obidzińska. Wskazała na projekt programu pilotażowego w zakresie kompleksowej opieki specjalistycznej nad świadczeniobiorcami leczonymi z powodu otyłości olbrzymiej KOS-BAR, który jest już po konsultacjach społecznych. To program dla osób z BMI powyżej 40, zakładający opiekę w zakresie leczenia chirurgicznego, polegającego na częściowym usunięciu żołądka, a także całą ścieżkę dalszego leczenia.
– Jako lekarz muszę powiedzieć, że główną wartością tego typu programów jest kompleksowość. Pacjenci, którzy w tej chwili spotykają się ze świadczeniami w zakresie różnych form leczenia otyłości, nierzadko muszą przejść bardzo skomplikowaną drogę od diagnostyki, poprzez kwalifikację, po samo leczenie, a potem drogę po leczeniu i prowadzenie dla utrzymania efektu. Wymaga to od pacjenta sporo cierpliwości. Kompleksowość polega na tym, że całą ścieżką zawiaduje jeden koordynator, który prowadzi pacjenta od początku do końca – mówiła dyr. Obidzińska.
Minister Waldemar Kraska dodał, że na program KOS-BAR ministerstwo przeznaczyło 71 mln zł. – To pacjenci najbardziej wymagający pomocy. Jako chirurg wiem, jakie korzyści niesie operacja zmniejszenia żołądka. Sama operacja to jednak za mało. Pacjent po zabiegu potrzebuje opieki psychologicznej i przestawienia nawyków żywieniowych. Radykalne zmniejszenie żołądka zawsze można oszukać i dopełnić pokarmami niekoniecznie dużymi objętościowo, ale wysokokalorycznymi. Dlatego zależy nam, by pieniądze z opłaty cukrowej zostały przeznaczone na edukację, w tym najmłodszych członków naszego społeczeństwa, czyli dzieci. Otyłość, szczególnie w okresie pandemii, wybuchła z wielką siłą. Była problemem już wcześniej, ale tryb nauki zdalnej nasilił to zjawisko. Według IPSOS dzieci przytyły średnio 6 kg. To bardzo dużo – tłumaczył wiceminister Kraska.
Najlepsza inwestycja
Prof. Paweł Bogdański, prezes Polskiego Towarzystwa Leczenia Otyłości, dodał, że epidemia nadwagi i otyłości narasta w Polsce w zastraszającym tempie: – Dane NFZ z 2016 r. pokazują to bardzo wyraźnie, a kolejne jeszcze to podkreślają. Jesteśmy w Europie liderami, jeśli chodzi o szybkość wzrostu częstości występowania nadwagi i otyłości wśród dzieci, a dzieci i nastolatki z nadwagą są najbardziej zagrożone rozwojem otyłości w życiu dorosłym.
Prof. Bogdański zauważył, że otyłość to jedna z najmniej uświadamianych i najrzadziej diagnozowanych chorób w naszym kraju, niosących jednocześnie ogromne zagrożenia w wymiarze medycznym, społecznym i ekonomicznym. Tymczasem badania z lutego 2021 r. pokazują, że ponad 80 proc. mieszkańców naszego kraju nie postrzega otyłości jako choroby, tylko jako defekt kosmetyczny.
– Z drugiej strony mamy dane, które pokazują, że u co drugiej osoby do diagnozy otyłości dochodzi średnio po pięciu latach – mówił prof. Bogdański. – Przez ten czas chorujący na otyłość często nie zdaje sobie sprawy, że choruje na bardzo poważną, przewlekłą chorobę bez tendencji do samoistnego ustępowania, za to z tendencjami do nawrotów i licznymi konsekwencjami zdrowotnymi – dodał.
– Udokumentowano także związek otyłości z długą listą chorób nowotworowych. Ponad 100 tys. nowotworów z kilku milionów rozpoznawanych co roku w UE ma za przyczynę tylko i wyłącznie otyłość. Jeśli dzisiaj nie podejmiemy kompleksowych działań – a podatek cukrowy to jeden z wielu elementów tej kompleksowej strategii – to za moment pacjenci chorujący na otyłość ustawią się w kolejkach do wielu różnych specjalistów, bo otyłość może generować ponad 200 chorób i zaburzeń – mówił prof. Bogdański.
Jego zdaniem jeśli chcemy, by nasz kraj miał konkurencyjną gospodarkę, a także zdrowych ludzi, zaangażowanych w pracy, niebędących na zwolnieniach i nieprzechodzących w tryb niepełnosprawności, musimy podjąć kompleksowe działania już od najmłodszych lat – u dzieci i młodzieży. – Amerykanie pokazali, że 1 dolar zainwestowany w leczenie otyłości zwraca się 6 dolarami. To najlepsza inwestycja w obszarze opieki zdrowotnej. Dlatego cieszymy się z wprowadzenia tego podatku i wierzymy, że te pieniądze się zwrócą. Komunikacja między płatnikiem, organizatorem opieki zdrowotnej, środowiskiem medycznym to podstawa poszukiwania tych strategii, które pozwolą na wypracowanie optymalnego efektu – podkreślał prof. Bogdański.
Utrata tkanki gospodarczej
Dr Małgorzata Gałązka-Sobotka, dyrektor Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia (IZwOZ) Uczelni Łazarskiego, zgodziła się z profesorem, że epidemia otyłości wiąże się z gigantyczną liczbą powikłań, które są dotkliwe zarówno dla tkanki zdrowotnej, jak i tkanki gospodarczej. – Mówimy o utracie produktywności wielu zdolnych, doskonale przygotowanych do pełnienia swoich ról zawodowych i społecznych ludzi dotkniętych chorobą, która została zmarginalizowana. Na szczęście sięgnęliśmy po bardzo dobry instrument chyba w ostatniej chwili, bo pewnie dużo trudniej byłoby wynegocjować społecznie dodatkową daninę w czasie kryzysu gospodarczego. Od początku kibicując opłacie cukrowej, wierzyłam, że potrzebna jest nam długofalowa strategia i plan alokacji środków pochodzących z tej opłaty oraz, być może, dyskusja i plan, jak rozszerzyć ten instrument w polityce zdrowia publicznego – mówiła dr Gałązka-Sobotka.
– Można powiedzieć, że reakcja na polskim rynku jest pozytywna. Fakt, że wpływy z opłaty cukrowej zasilają budżet NFZ, to dobra wiadomość dla wszystkich ubezpieczonych w systemie powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego. Ustawodawca szacował, że opłata przyniesie nawet ok. 3 mld zł rocznie. Już wiemy, że to kwoty znacząco przeszacowane. W prognozie przychodów NFZ na lata 2022–2024 ocenia się, że będzie to nieznacznie powyżej 1 mld zł. Ważne, by te nowe środki alokować zgodnie z ideą – mówiła dr Gałązka-Sobotka.
Wytłumaczyć pacjentom
Prezes Polskiego Stowarzyszenia Diabetyków Anna Śliwińska zauważyła, że pacjenci, którzy są również konsumentami napojów słodzonych, nie do końca rozumieją cel nowej daniny. Dlatego dobrze by było, gdyby wprowadzenie opłaty cukrowej było powiązane z zasadniczą, konkretną edukacją. – Wielu pacjentów uważa, że to łatanie dziur budżetowych, a uzyskana w ten sposób kwota przeznaczana jest na finansowanie świadczeń społecznych. Dlatego dobra kampania informacyjno-edukacyjna jest bardzo potrzebna – podkreślała. Dodała, że część środków z opłaty mogłaby wesprzeć refundację nowoczesnych technologii lekowych: – Natomiast na przykład w hipoglikemii napoje słodzone mogą być dla pacjentów jak lekarstwo i na forach pacjenci upierają się, że teraz ponoszą wyższe koszty walki ze swoją hipoglikemią, która w przypadku wielu z nich jest niemal nieunikniona. Chodzi o bezpośrednią pomoc tym, którzy już tę cukrzycę mają – mówiła prezes Śliwińska.
Na pytanie prowadzącego debatę Marcina Piaseckiego, czy opłatę cukrową należałoby rozszerzyć, wiceminister Waldemar Kraska odparł, że to za krótki okres, by przeprowadzać nowelizację ustawy. – Przypomnę, że pod koniec marca tego roku wprowadziliśmy jej doprecyzowanie. Musimy poczekać i zobaczyć, jak będzie działało w kolejnych miesiącach – wyjaśnił.
Zdaniem dr Gałązki-Sobotki 2021 to rok egzaminu, jeśli chodzi o skuteczność narzędzia i wykorzystanie środków z opłaty cukrowej: – Moje myśli koncentrują się na tym, jak efektywnie alokować te środki, aby rozwiać wszystkie wątpliwości wśród pacjentów, o których mówiła pani prezes Śliwińska, aby poczuli, że korzystanie z instrumentów fiskalnych i obkładanie nas dodatkowymi opłatami prozdrowotnymi realnie i w rzeczywistości przekłada się na nowe skuteczne interwencje – podkreśliła.
Prof. Bogdański przekonywał, że potrzebne jest opracowanie kompleksowej, skutecznej i zaplanowanej na lata strategii zapobiegania otyłości. Teraz mamy kilka pilotażowych działań, które musimy ewaluować, zobaczyć, czy działają, jakie przynoszą efekty, co pozwoli przekonać zarówno pacjentów, jak i płatnika, że to dobrze zainwestowane pieniądze, które przenoszą konkretne korzyści. – Analiza tych projektów pozwoli na podsumowanie i pokazanie, że idziemy w dobrym kierunku. Musimy znaleźć metody, które w kompleksowy sposób pozwolą zapobiegać cukrzycy i otyłości oraz skuteczne leczyć te choroby. Budowanie systemów, które pozwolą na rzeczywiste zastosowanie standardów obowiązujących na świecie, jest bardzo ważne na poziomie działań profilaktycznych, ale także na poziomie terapii otyłości i zwiększenia dostępności do terapii, szybszego czasu rozpoznawania tej choroby i podejmowania działań, które pozwolą uniknąć niezwykle groźnych konsekwencji, a w efekcie doprowadzą do zmniejszenia kosztów i skrócenia się kolejek do specjalistów – mówił prof. Bogdański.
Jego zdaniem w innym przypadku zaczniemy wydawać coraz więcej pieniędzy na leczenie powikłań związanych z otyłością i staniemy przed dramatycznymi wyborami.
– Analizy z raportu NFZ z 2018 r. bardzo wyraźnie pokazały, jak ogromne zagrożenie w bliskiej perspektywie niesie ze sobą otyłość. Według OECD, jeśli nic nie zrobimy z otyłością, to do 2050 r. średnia długość życia w naszym kraju zmniejszy się o prawie cztery lata i to będzie drugi najgorszy wynik po Meksyku na 52 badane kraje – argumentował prof. Bogdański.
Potrzebne dalsze kroki
Marcin Piasecki zauważył, że zgodnie z założeniami rządowej regulacji pieniądze z opłaty cukrowej będą się zwiększać i pewnie dojdą do 1 mld zł. – Jakie są kolejne pomysły na wykorzystanie tych środków? – pytał.
Dyrektor Beata Obidzińska przyznała, że NFZ faktycznie szacuje tę kwotę na poziomie 1 mld zł rocznie. – Na pewno widzimy dwa olbrzymie obszary do jej zagospodarowania. Pierwszy to edukacja i profilaktyka, w ramach których zgłoszono konkretne rozwiązania w formie kart projektowych. Chcielibyśmy, by były one jak najszybciej przeprocedowane. To cała paleta działań edukacyjnych, począwszy od dzieci przez dorosłych po tych, którzy mogliby w przyszłości być chorzy. Dostrzegamy olbrzymią potrzebę edukacji już chorych na otyłość, mających dodatkowe powikłania, i jesteśmy przygotowani, by zajmować się tymi grupami. Druga część naszych działań jest interwencyjna. To pilotaż programu KOS-BAR – dodała.
Uczestnicy debaty zgodzili się, że opłata cukrowa to krok w dobrym kierunku. Należy jednak zastanowić się nad kolejnymi posunięciami, które pozwoliłyby zmodyfikować szkodliwe nawyki i wybory żywieniowe Polaków.
Poniżej nagranie z debaty:
Źródło: www.rp.pl