Jak podkreślają eksperci Ogólnopolskiego Programu Zwalczania Grypy szczepionki przeciw grypie będą dostępne zarówno w aptekach, jak i placówkach medycznych. Zgodnie z danymi Ministerstwa Zdrowia w sezonie 2021/2022 na polskim rynku będzie dostępnych ok. 4 mln dawek, z czego 1,36 mln trafi do aptek, 760 tys. będzie przeznaczone do zakładów opieki zdrowotnej, pozostała część zostanie zakupiona przez Rządową Agencję Rezerw Strategicznych.
Kiedy szczepionki będą dostępne?
Szczepionki na polski rynek, jak co roku, będą trafiały w transzach, pierwsza partia szczepionek powinna trafić do Polski już na początku września, następne będą spływały sukcesywnie aż do listopada. Jako pierwsze na rynku pojawią się szczepionki domięśniowe, później szczepionki donosowe. Warto podkreślić, że najlepszy okres na szczepienia to wrzesień-grudzień, a nawet później, jeżeli tylko preparaty są dostępne. Szczyt zachorowań na grypę przypada dopiero na przełomie lutego i marca.
„Szczyt zachorowań na grypę przypada na czas między styczniem a marcem – najlepiej wykonać szczepienie przed tym okresem, zatem można zaszczepić się nawet w grudniu, a także na początku kolejnego roku, jeżeli tylko będą dostępne szczepionki. Czas potrzebny na nabycie odporności wynosi ok. 2 tygodni” – tłumaczy prof. dr hab. med. Adam Antczak, przewodniczący Rady Naukowej Ogólnopolskiego Programu Zwalczania Grypy.
Dlaczego ceny szczepionek refundowanych wzrosną?
Eksperci z OPZG wraz z licznymi instytucjami publicznymi oraz producentami już w marcu tego roku wypracowali Konsensus Ekspertów w sprawie zapotrzebowania na szczepionki przeciw grypie na sezon 2021/2022. Ich prognoza przewiduje wzrost zapotrzebowania na szczepienia przeciw grypie o 45% w porównaniu do roku poprzedniego (ok. 3,3 mln). W dokumencie tym, eksperci zwrócili jednocześnie uwagę, że konieczne jest wczesne składanie przez poszczególne kraje i rządy zamówień na szczepionki, gdyż w ostatnich latach istotnie wzrósł globalny popyt na szczepienia. Szacuje się, że niedobór szczepionek na świecie sięga obecnie blisko 25-30% łącznego zapotrzebowania. Wzrost cen szczepionek jest tym samym koniecznością pozwalającą zachować konkurencyjność polskiego rynku na tle innych krajów. Oferowanie konkurencyjnej ceny szczepionek to w ocenie ekspertów dobry krok, ponieważ dzięki temu do naszego kraju trafi większa pula szczepionek przeciw grypie.
„W związku z globalnym deficytem szczepionek obawiamy się, że zdolności produkcyjne firm nie będą w stanie w pełni pokryć zapotrzebowania światowego. Ze względu na niski na tle Europy wskaźnik wszczepialności, by nie pozostać w ogonie Europy pod kątem szczepień, Polska powinna na poziomie rządowym wspierać monitorowanie, prognozowanie, planowanie i zamawianie szczepień dla Polaków oraz angażować się odpowiednio wcześniej w proces składania zamówień” – dodaje, dr hab. n. med. Ernest Kuchar, Prezes Polskiego Towarzystwa Wakcynologii.
Nowe refundacje od września?
Jednym z rozwiązań systemowych, które udrożnią system jest wprowadzenie nowych refundacji szczepionek przeciw grypie. Obecnie Ministerstwo Zdrowia procesuje rozszerzenie refundacji szczepionek domięśniowych i donosowych dla dzieci w wieku od 6 m.ż. do 24 m.ż. oraz od 5 r.ż. do 18 r.ż. Są to jedyne z bardzo ważnych grup ryzyka, którym obecnie Państwo nie udziela wsparcia finansowego w zabezpieczeniu się przed konsekwencjami zakażenia wirusem grypy. Dodatkowo – dzieci poniżej 12 r.ż. obecnie nie mogą przyjąć szczepionki przeciw COVID-19. Dlatego kluczowa jest poprawa dostępu do szczepionek dzięki refundacji ich kosztu. Niestety zgodnie z najnowszym projektem listy leków refundowanych szczepionki te nie zostały uwzględnione.
Od września dzieci i młodzież powrócą do nauki w trybie stacjonarnym, co stanowi szczególne zagrożenie, ponieważ najmłodsi odgrywają jedną z głównych ról w transmisji wirusa w populacji. Są wektorami zakażeń wirusa zarówno wśród rówieśników, jak i rodziców, dziadków, rodzeństwa oraz dla pozostałej części społeczeństwa. Szczepienie najmłodszych to również najlepszy sposób, by uniknąć absencji szkolnych z powodu grypy i szybkiego zróżnicowania zakażeń od COVID-19.
Czy grypa rzeczywiście zniknęła?
Stwierdzenie, że grypa całkowicie zniknęła wraz z pandemią COVID-19 zupełnie mija się z prawdą. Faktem jest, że w tym roku według danych pochodzących z raportów grypowych, liczba zachorowań na grypę znacznie zmniejszyła się (zwłaszcza w porównaniu z zeszłym sezonem grypowym). Zmiany epidemiologii grypy wynikają jednak głównie z wprowadzonych w czasie pandemii SARS-Cov-2 działań przeciwepidemicznych (obowiązek noszenia maseczek, dystansowanie społeczne, dezynfekcja rąk, ograniczenia w poruszaniu się, częściowy bądź całkowity lockdown), które skutecznie przerwały transmisję wszystkich zakażeń przenoszonych drogą kropelkową i powietrzną, w tym grypy. Miliony osób pracowały i uczyły się w swoich domach, nie rozprzestrzeniając tym samym wirusa grypy.
Ponadto pandemia koronawirusa zakłóciła monitorowanie i zgłaszanie zachorowań na grypę, a teleporady spowodowały zaniechanie wykonywania testów na grypę. Ponieważ początkowe objawy grypy i COVID-19 są do siebie bardzo podobne (gorączka, kaszel i bóle mięśniowe), jest również prawdopodobne, że niektórych chorych na grypę podejrzewano o zakażenie koronawirusem (zwłaszcza w dobie teleporad). Warunkiem prawidłowego (pewnego) rozpoznania grypy są testy wirusologiczne, a wymazy w kierunku wirusa grypy nie zawsze są wykonywane. Wszystkie te czynniki sprawiły, że w tym roku odnotowano spadek zachorowań na grypę, natomiast nie oznacza to, że wirus grypy zniknął. Grypa i wywoływane przez nią powikłania nadal stanowią duże zagrożenie, na które odpowiedzią powinna być właściwa profilaktyka zdrowotna.
Wyzwania tegorocznego sezonu
W ubiegłym sezonie grypowym zaobserwowano wzrost zainteresowania szczepieniami przeciw grypie. Pomimo trudności w dostępie do szczepionek, poziom wyszczepialności wyniósł 6,03% populacji. Dwie akcje szczepień w jednym czasie – przeciw grypie i przeciw COVID-19 to wyzwanie dla znacznie obciążonej już ochrony zdrowia. Aby w jednym czasie zaszczepić się przeciw obu tym chorobom, potrzebne są minimum 3 wizyty u lekarza, a to wymaga czasu i energii. Pielęgniarki i farmaceutów już zaangażowano do realizacji szczepień przeciw COVID-19. Jeżeli w przypadku grypy pacjent byłby kwalifikowany do szczepienia w ramach opieki farmaceutycznej w aptece lub przez pielęgniarkę, byłoby to nieporównywalnie łatwiejsze i całe szczepienie podobnie jak w przypadku COVID-19 mogłoby się odbyć podczas jednej wizyty.
„Obecnie kwalifikacja do szczepienia przeciw grypie to jest wyłączna kompetencja lekarza. Zależy nam na tym, żeby do tego szczepienia mogły kwalifikować pielęgniarki, które również wykonują zawód medyczny, są dobrze wykształcone i w wielu krajach to właśnie one, a nie lekarze zajmują się kwalifikacją do szczepienia. Według planów resortu zwiększenie uprawnień pielęgniarek w tym zakresie zostało wpisane w nowelizację ustawy o chorobach zakaźnych, pierwsze czytanie w Sejmie odbędzie się najprawdopodobniej w połowie września, w związku z tym możemy założyć, że pielęgniarki do szczepień będą mogły kwalifikować najwcześniej od kolejnego sezonu szczepień” – podkreśla prof. Adam Antczak, Przewodniczący Rady Naukowej Ogólnopolskiego Programu Zwalczania Grypy.
Źródło: www.opzg.pl