Czy wspominać o cukrzycy podczas rozmowy kwalifikacyjnej? Czy przyznawać się do niej w miejscu pracy? Czy cukrzyca może być przyczyną trudności w zdobyciu wymarzonej posady? Czy może uniemożliwić awans? Tego rodzaju wątpliwości nie są obce zarówno młodym diabetykom, którzy dopiero wchodzą na rynek pracy, jak i tym już zatrudnionym. Jak się z tym problemem zmierzyć? I czy w XXI wieku, przy dzisiejszych możliwościach leczenia cukrzycy, faktycznie jest ona jeszcze wyzwaniem w kontekście życia zawodowego?

Czy pracodawca może się obawiać pracownika z cukrzycą? Oczywiście, że może, szczególnie kiedy jego wiedza na temat tej choroby jest niepełna, albo gdy słyszał o niej tylko w negatywnym kontekście. Jeśli cukrzyca kojarzy mu się z ryzykiem utraty przytomności, częstymi absencjami w pracy, ciągłym skupieniu na sobie, wahaniami nastroju i samopoczucia, to nic dziwnego, że może mieć opory przed zatrudnieniem diabetyka. Nie oznacza to jednak, że należy fakt chorowania przemilczeć. Wręcz przeciwnie, cukrzycę trzeba zacząć odczarowywać, pokazując że nie ma przeszkód aby diabetyk był wartościowym, zaangażowanym i nie stwarzającym dodatkowych wymagań pracownikiem. Przy współczesnych możliwościach jej leczenia (systemach do ciągłego monitorowania glikemii oraz nowoczesnych insulinach) jest to bardziej realne, niż kiedykolwiek wcześniej.

Racjonalnie, a nie emocjonalnie

O cukrzycy w miejscu pracy dobrze jest mówić bazując na faktach, a nie na emocjach. O tym, jak jest nam niekiedy ciężko i jak ta choroba nas frustruje można zwierzyć się przyjaciółce, ale niekoniecznie szefowi czy przypadkowym współpracownikom. Fakty w przypadku cukrzycy to to, ile razy w ciągu dnia i o jakich porach potrzebujemy zmierzyć cukier, kiedy potrzebujemy mieć przerwę na posiłek czy też jak objawia się u nas niedocukrzenie (czasami otoczenie może szybciej zauważyć symptomy zbliżającego się niskiego cukru, niż my sami).

Warto przyznać się, że w przypadku hiperglikemii możemy być bardziej rozdrażnieni, może nawet nerwowi, i wytłumaczyć, że wynika to z niskiego poziomu cukru we krwi, na który nie zawsze mamy wpływ. Czy wspominać o cukrzycy podczas rozmowy kwalifikacyjnej? Czy przyznawać się do niej w miejscu pracy? Czy cukrzyca może być przyczyną trudności w zdobyciu wymarzonej posady? Czy może uniemożliwić awans? Tego rodzaju wątpliwości nie są obce zarówno młodym diabetykom, którzy dopiero wchodzą na rynek pracy, jak i tym już zatrudnionym. Jak się z tym problemem zmierzyć? I czy w XXI wieku, przy dzisiejszych możliwościach leczenia cukrzycy, faktycznie jest ona jeszcze wyzwaniem w kontekście życia zawodowego? Krótko mówiąc, w miejscy pracy o cukrzycy warto informować na tyle, by wszyscy czuli się bezpiecznie. Diabetyk powinien mieć ten komfort, że w przypadku ciężkiego niedocukrzenia ktoś będzie wiedział jak mu pomóc (poda glukagon lub wezwie pogotowie) oraz że jest ze swoją chorobą akceptowany; natomiast współpracownicy powinni dostać jasny komunikat, na co zwracać uwagę i co może świadczyć o tym, że potrzebujemy wsparcia.

Samokontrola w miejscu pracy

Warunkiem, by pracować efektywnie jest dobre wyrównanie cukrzycy. Tu nie ma kompromisów. A dobre wyrównanie w cukrzycy typu 1 osiąga się głównie dzięki odpowiednio prowadzonej samokontroli. Sama staram się jak najczęściej korzystać z systemu do ciągłego monitorowania glikemii metodą skanowania – fantastycznego wynalazku nie tylko dla najmłodszych z cukrzycą. Także my, dorośli, tylko zyskujemy prowadząc samokontrolę za pomocą CGM-u i mam nadzieję, że z czasem stanie się od dla nas wszystkich bardzo dostępny.

Warto mówić o ciągłym monitorowaniu glikemii w kontekście pracy zawodowej, a nie tylko aktywności fizycznej czy opieki nas małym diabetykiem. Dzięki niemu rozwiązałam kilka problemów, z którymi się borykałam właśnie w miejscu pracy.

• Ciągły monitoring glikemii pozwala na dyskretną samokontrolę praktycznie w każdej sytuacji. Kiedy siedzimy przy biurku, na spotkaniach, konferencjach, biznesowych kolacjach, podczas wystąpień publicznych – szybki 1 sekundowy skan sensora za pomocą telefonu i to wszystko. To daje ogromne poczucie komfortu – w każdym momencie mogę sprawdzić, jaki mam cukier i jaki jest trend glikemii, co sprawia, że czuję się pewnie i bezpiecznie. A jednocześnie, co jest dla mnie bardzo ważne, nie epatuję cukrzycą, nie zwracam na siebie niepotrzebnie uwagi. I to nie chodzi o to, że wstydzę się choroby, ale o to, że w niektórych sytuacjach zawodowych dobrze jest móc zachować pewną neutralność, bez zwracania uwagi na swój stan zdrowia.

• Praca to miejsce, w którym spędzamy znaczną część dnia. To, jakie w tym czasie mamy cukry ma ogromne przełożenie na całe nasze zdrowie. I oczywiście wiele zależy od jej charakteru, stanowiska, na jakim pracujemy, ale dla wielu z nas praca to miejsce, w którym doświadczamy nerwowej atmosfery, pospiechu, trudnych emocji. I choć potrafię całkiem nieźle radzić sobie ze stresem na poziomie emocjonalnym, to i tak miewa on negatywny wpływ na mój poziom cukru. Jest to o tyle trudne, że nigdy do końca nie wiadomo, jak reagować na hiperglikemię powodowaną stresem. Czasami cukier obniża się sam, innym razem potrzebna jest korekcyjna dawka insuliny. W niwelowaniu takiego „pracowego stresa” znowu niezastąpiony jest system do monitorowania glikemii. Dzięki strzałkom trendu wiemy, nie tylko jaki mam obecnie cukier, ale przede wszystkim czy glikemia spada czy wzrasta i w jakim tempie. Dzięki strzałkom trendu nasze reakcje są bardziej adekwatne w stosunku do tego, co naprawdę dzieje się w organizmie. Mi, odkąd korzystam z ciągłego monitoringu glikemii, udało się skrócić czas przebywanie w hiperglikemii. Bo to właśnie przecukrzenia w pracy było moją główną bolączką, jeśli chodzi o kontrolę cukrzycy.

• Ciągły monitoring glikemii to większa pewność siebie w miejscu pracy, która wynika z poczucie większej kontroli nad chorobą. Cukry przestają być wielka niewiadomą, odkrywaną tylko na chwilę podczas badania glukometrem. Mając możliwość zerknięcia na wykres glikemii w każdym momencie dnia oraz zaufanie do systemu, który jest bardzo precyzyjny, możemy dużo łatwiej podejmować zawodowe wyzwania.

Malwina Jabłońska 

Print Friendly, PDF & Email
Skip to content