• Choroby siatkówki oka objawiają się pogorszeniem widzenia. W porę zdiagnozowane pozwalają rozpocząć właściwe leczenie, dzięki któremu można zahamować postęp choroby i poprawić widzenie
  • W Polsce pacjenci z nAMD i DME, które są głównymi przyczynami utraty wzroku, leczeni są w ramach połączonego programu lekowego, ktory zapewnia dostęp do preparatów anty VEGF w formie zastrzyków do oka
  • Dzięki nowej terapii pacjenci mogą zachować wzrok, zmniejszając przy tym liczbę iniekcji, które muszą wykonać w ciągu swojego życia. Podczas konferencji „Śląski Meeting Siatkówkowy” w Katowicach zaprezentowany został farycymab, pierwsze dwuswoiste przeciwciało, które może być podawane w odstępach co 16 tygodni
  • – To nowy lek, z którym wiążemy duże nadzieje. Przede wszystkim dlatego, że ma podwójny mechanizm działania – hamuje powstawanie nowych naczyń krwionośnych i jednocześnie działa przeciwzapalnie – opowiada prof. Edward Wylęgała. – Umożliwiając dodatkowo pacjentowi rzadsze podanie leku, zwiększamy jego komfort życia – zaznacza

Leczenie DME i nAMD jest prowadzone wzorowo. Musimy skrócić ścieżkę do specjalisty

Jak aktualnie przebiega organizacja leczenia pacjentów z neowaskularną (wysiękową) postacią zwyrodnienia plamki (nAMD) i cukrzycowym obrzękiem plamki (DME) w ramach programów lekowych?

Prof. Edward Wylęgała, prorektor ds. rozwoju i transferu technologii Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, kierownik Katedry i Oddziału Klinicznego Okulistyki Wydziału Nauk Medycznych w Zabrzu Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Szpitalu Kolejowym w Katowicach: W Polsce mamy dwa programy lekowe, które umożliwiają leczenie chorób cywilizacyjnych siatkówki. Takimi chorobami są, jak pani wspomniała, zwyrodnienie plamki siatkówki związane z wiekiem oraz cukrzycowy obrzęk plamki. Plamka jest centralną częścią siatkówki, dzięki której widzimy barwy, możemy czytać. Jeśli choruje, jest obrzęknięta, zdeformowana przez błonę albo obrzęk cukrzycowy, uniemożliwia nam czytanie, patrzenie w smartfona, wyklucza nas cywilizacyjnie. Dlatego możliwość leczenia chorób cywilizacyjnych siatkówki w ramach Narodowego Funduszu Zdrowia (NFZ) jest niezwykle ważna.

Programy lekowe jasno precyzują kryteria włączenia pacjentów do terapii, wyłączenia, a także oceny postępów leczenia. Terapie stosowane w programach są najczęściej bardzo drogie. Tak zorganizowane leczenie pozwala najlepiej wydatkować pieniądze podatnika. Sądzę, że opieka nad pacjentami z nAMD i DME jest prowadzona u nas wzorowo. Od roku realizujemy program leczenia cukrzycowego obrzęku plamki, mamy także program leczenia zwyrodnienia plamki związanego z wiekiem.

Co należałoby poprawić, aby skrócić ścieżkę diagnostyczno-terapeutyczną pacjenta?

Pacjent, który trafi już do ośrodka specjalistycznego, jest diagnozowany bardzo szybko. W Szpitalu Kolejowym w Katowicach mamy nowe narzędzie, angiograf z OCT, który pozwala zdiagnozować chorobę siatkówki w ciągu kilku minut. Sądzę, że należałoby częściej kierować pacjentów do okulisty w trybie pilnym. W przypadku schorzeń siatkówki czas odgrywa istotną rolę. Pacjent powinien do miesiąca zostać zdiagnozowany i rozpocząć leczenie. Musimy robić wszystko, aby ta droga chorego była jak najkrótsza. Choć chciałbym zaznaczyć, że ośrodki, które realizują programy lekowe, raczej dbają o to, aby włączać do leczenia jak najwięcej pacjentów. Prawdopodobnie dlatego, że po prostu się to opłaca.

Jak w ostatnich latach zmieniło się życie pacjentów z chorobami siatkówki – czy udaje nam się ratować wzrok większej grupie pacjentów?

Zdecydowanie tak. Kiedy 35 lat temu zaczynałem okulistykę, pacjenci nie mieli w ogóle opcji leczenia zastrzykami. Wykorzystywany w leczeniu laser być może w niektórych przypadkach hamował rozwój choroby, ale nie pozwalał wyleczyć pacjenta. Obecnie mamy do dyspozycji leki, które nie tylko hamują rozwój choroby, ale również pozwalają całkowicie wyleczyć cukrzycowy obrzęk plamki. W Polsce na cukrzycę choruje 3 mln ludzi, z czego milion o tym nie wie. Co oznacza, że u miliona osób dochodzi do zmian cukrzycowych na dnie oka. Z tego 300 tys. wymaga leczenia.

Jak częstotliwość iniekcji doszklistkowych przekłada się na codzienne życie pacjentów?

Możliwość stosowania nowych, iniekcyjnych leków jest ogromną wartością. Oczywiście apetyt rośnie w miarę jedzenia i najlepiej byłoby, gdybyśmy mogli zaoferować pacjentowi tabletkę. Bo kto lubi zastrzyki? Im mniej musimy ich wykonać, tym lepiej dla pacjenta.

Sama iniekcja nie jest bolesna, ale jest nieprzyjemna. Jest to przecież przerwanie ciągłości ściany gałki ocznej. Trzeba stawić się w ośrodku, bo zastrzyk musi zostać wykonany w sali zabiegowej, gdyż wymaga zachowania aseptycznych warunków. Umożliwiając pacjentowi rzadsze podanie leku, zwiększamy jego komfort życia. Choć pamiętajmy, że większe poczucie komfortu nie zawsze oznacza lepsze leczenie.

Nowa terapia poprawia widzenie i zwiększa komfort życia pacjentów

Jak na tym polu wypada terapia farycymabem, nowego leku, o którym była mowa podczas tegorocznej Konferencji Naukowo-Szkoleniowej „Śląski Meeting Siatkówkowy”?

Jest to nowy lek, z którym wiążemy duże nadzieje. Przede wszystkim dlatego, że ma podwójny mechanizm działania – hamuje powstawanie nowych naczyń krwionośnych i jednocześnie działa przeciwzapalnie. We wrześniu lek został dopuszczony do leczenia w Europie, ale w USA podawany jest już od ubiegłego roku. Mamy nadzieję, że szybko znajdzie się także w naszym portfolio. Sądzę, że jako środowisko będziemy o to zabiegać. Również dlatego, że pozwoliłoby to także zredukować częstotliwość wykonywania iniekcji doszklistkowych u pacjenta.

Jestem jednocześnie prorektorem ds. innowacji w Śląskim Uniwersytecie Medycznym i dla mnie innowacja oznacza ulepszenie, którego beneficjentem jest pacjent. Jeśli dzięki zastosowaniu nowej terapii może on przyjmować mniej leków i szybciej dojść do stanu, w którym ponownie zacznie czytać, to należałoby ją jak najszybciej upowszechnić.

A jak zmniejszenie częstotliwości podawania leków stosowanych w nAMD i DME wpłynęłoby na system opieki zdrowotnej?

Możliwość zmniejszenia częstotliwości wykonywania zastrzyków pozwoliłaby na pewno odciążyć system. W tym kierunku powinniśmy podążać. Obciążenie systemu jest obecnie duże, choć programy lekowe są skonstruowane optymalnie. Sądzę nawet, że nasz połączony program leczenia cukrzycowego obrzęku plamki i nAMD jest jednym z najlepszych w Europie. Dodatkowo, jeżeli pacjent nie kwalifikuje się do terapii w programie lekowym, nadal może być leczony w pełnej refundacji w JGP B84.

Jakie znaczenie w leczeniu nAMD i DME ma równoczesne hamowanie angiopoetyny typu II i receptorów VEGF?

Dochodzimy tu do jądra medycyny, jakim są procesy metaboliczne zachodzące na poziomie komórki. W siatkówce oka najważniejsze są fotoreceptory – czopki i pręciki, związane z funkcjonowaniem plamki żółtej. Jeśli szlak angiopoetyny zostaje zaburzony, dochodzi do stanu zapalnego. Nie tylko powstają nowe naczynia krwionośne, ale też dochodzi do niszczenia komórki przez wolne rodniki. Farycymab hamuje nie tylko powstawanie nowych naczyń krwionośnych, ale również szlak zapalny. Myślę, że jest to optymalne rozwiązanie.

Źródło: www.rynekzdrowia.pl

Print Friendly, PDF & Email
Skip to content