Problem nieuczciwych, wprowadzających w błąd reklam „leków” i wyrobów medycznych nie byłby tak dotkliwy, gdyby nie osiągały one swojego celu. Celu w postaci pieniędzy inwestowanych przez rzesze chorych z nadzieją na poprawę swojego stanu zdrowia. Kiedy pacjent orientuje się, że został oszukany, narasta w nim frustracja. Dlaczego oszuści mogą bez żadnego problemu działać w mediach? Ale pojawia się też kolejne pytanie – dlaczego byłam/em tak naiwny? Dlaczego uwierzyłam/em w szybki i prosty sposób na pozbycie się cukrzycy, choć tak wiele wiem na temat samej choroby i sposobów jej leczenia?
Zmęczenie chorobą i strach przed nią
– Chorowanie na chorobę przewlekłą ma zazwyczaj różne etapy. Często na początku jesteśmy bardzo zmobilizowani do terapii, skrupulatnie przestrzegamy zaleceń lekarza, próbujemy zmienić swój tryb życia, ale po miesiącach, a czasem latach leczenia, zaczynamy mieć po prostu dość. Brakuje nam motywacji, choroba nas denerwuje, kojarzy się z pasmem wyrzeczeń i porażek. Takie zmęczenie terapeutyczne to doskonały moment, by dać się zwieść nieuczciwej reklamie. Tym bardziej, że często uderza ona w takie właśnie tony: „Twoje leczenie chyba nie jest skuteczne, skoro trwa od lat, a na lepsze nic się nie zmieniło”… Wielu pacjentów z cukrzycą doskonale odnajdzie się w tej narracji. Jest też jeszcze inny scenariusz. Wiele osób po otrzymaniu diagnozy choroby przewlekłej zaczyna „przekopywać internet” w poszukiwaniu skutecznej terapii. Nie chcą przyjąć do wiadomości, że oto dopadła ich choroba, która będzie im towarzyszyła już do końca życia, że będą musieli mierzyć poziom cukru, przyjmować leki, a może nawet insulinę. Człowiek oszołomiony diagnozą, przestraszony swoim stanem zdrowia także jest łatwym celem. Jest jeszcze na etapie niedowierzania w chorobę, a wiary w to, że jest w stanie „przechytrzyć system”, kupując preparat, który obiecuje mu powrót do zdrowia – tłumaczy psycholog Karolina Kurpiewska. – Nie ma badań, które byłyby w stanie to potwierdzić, ale pokuszę się o tezę, że zmęczenie chorobą oraz strach przed nią, kiedy dopiero pojawia się ona na naszej drodze, to są te momenty, w których jesteśmy najbardziej podatni na tego rodzaju manipulacje – dodaje.
Jak weryfikować rzeczywistość
Żyjemy w świecie nieograniczonego niemalże dostępu do informacji. Dzieje się tak głównie za sprawą mediów elektronicznych, a i tych tradycyjnych nie brakuje. W większości przypadków nie jesteśmy w stanie tych informacji zweryfikować. Nie tylko newsów o tym, że w Japonii 60-latka urodziła bliźnięta, ale nawet tego, czy życie naszych od dawna niewidzianych znajomych faktycznie wygląda tak, jak przedstawiają to na Facebooku.
– Część osób ma w sobie naturalny sceptycyzm i do informacji, które pochodzą ze źródła, które trudno sprawdzić, podchodzą bardzo ostrożnie. Inni wierzą niemalże we wszystko. I jedna i druga skrajność przeszkadza w życiu. Ale jak to wyważyć? To zawsze jest trudne. Bo my jednak musimy działać trochę jak automat. Załóżmy, że ktoś codziennie korzysta z portalu typu Wirtualna Polska czy Onet do sprawdzania prognozy pogody oraz tego, co na bieżąco dzieje się w krajowej polityce. Z czasem nabiera przekonania, że i prognozy się raczej sprawdzają, i informacje z kraju odpowiadają temu, czego doświadcza.
Zapowiadali trzynastą emeryturę, jest trzynasta emerytura. I nagle w tego typu portalach pojawiają się reklamy cudownych preparatów – na cukrzycę, na nadciśnienie, na serce, na odchudzanie. Wiele osób pozostanie na poziomie wiary w źródło informacji i nie zagłębia się w treść reklamy – przekonuje Karolina Kurpiewska.
Ktoś się stara, aby nas przekonać
Poczucie, że daliśmy się nabrać, wydaliśmy pieniądze z wiarą, że poprawimy nasz stan zdrowia, a okazało się, że wykazaliśmy się naiwnością do przyjemnych nie należy. Mamy poczucie podwójnej straty – pieniędzy i zaufania do siebie. Pieniędzy zapewne nie odzyskamy. Warto jednak popracować na odbudową wiary w siebie. Zaufaliśmy komuś, bo ktoś bardzo się starał, żeby wypaść w naszych oczach wiarygodnie. Grał na emocjach, przytaczał wypowiedzi „ekspertów”, roztaczał przed nami perspektywę zdrowszej, szczęśliwszej przyszłości. Być może to nie tyle pacjenci są naiwni, co nieuczciwi reklamodawcy są doskonałymi manipulatorami?
Musimy być świadomi, abyśmy byli bezpieczni
Aby szybko zorientować się, że reklama, która zachęca nas do zakupu leku, suplementu czy sprzętu medycznego jest nierzetelna, trzeba mieć sporą wiedzę, której większości z nas na co dzień brakuje. Warto jednak taką podstawową edukację szerzyć, szczególnie wśród pacjentów chorych przewlekle, do których nierzetelne oferty kierowane są najczęściej. A zatem, raz jeszcze przypominamy:
• Prawo farmaceutyczne zabrania lekarzom promowania leków, suplementów, wyrobów medycznych. Jeśli w reklamie widzimy znanego nam lekarza, najpewniej jest to działanie niezgodne z prawem, o czym ostatnio jest coraz głośniej – lekarze także bywają ofiarami przestępstwa, polegającego na kradzieży ich wizerunku, wykorzystywanego następnie bez ich wiedzy i zgody w reklamach.
• Prawo zabrania także wykorzystywania w reklamach suplementów diety czy wyrobów medycznych aktorów „udających” lekarzy, np. występujących w kitlu, ze stetoskopem itp.
• Żadna reklama nie może podważać zasadności tradycyjnego leczenia – przyjmowania insuliny czy leków doustnych. Nie może sugerować, że pacjent, który przestrzega zaleceń lekarza prowadzącego postępuje niewłaściwie.
• Nie można mówić o 100% skuteczności i 100% bezpieczeństwie.
Powtarzajmy te zasadny, aby pacjenci zaczęli krytycznie patrzeć na przekazy, które są do nich kierowane. A jeśli pojawią się u nich podejrzenia, że reklama może być próbą wyłudzenia od nich pieniędzy, powinni zawsze dopytać o zachwalany preparat lub sprzęt czy to swojego lekarza, czy farmaceutę w najbliższej aptece.
Partnerami cyklu edukacyjnego „Świadomi, bezpieczni” są:
To prawda . Choruję na cukrzycę i pobieram insuline.Nigdy nie wierzyłam w artykuły tych cudotwórców.To tyle.
Pewnie problem złożony z wielu czynników, braku dostępu do leczenia, wygody, lenistwa, głupoty ale głównie niewiedzy, wykształcenia, dostępu do mass mediów czy utraty zaufania do lekarzy.