Lekarze wypisując recepty na leki refundowane pacjentom uchodźcom z Ukrainy nadal nie mają pewności czy NFZ ich nie zakwestionuje, nakładając kary. – Są w tej sprawie ustalenia z NFZ, pozwalające na wypisywanie recept, nawet jeśli chory nie dysponuje dokumentacją medyczną – zapewnia Bożena Janicka, prezes PPOZ.
- Gdy w gabinecie lekarza POZ pojawia się ukraiński uchodźca z chorobą przewlekłą, to lekarz musi podjąć własną decyzję co do wypisania recepty na lek refundowany
- – Jeśli stan pacjenta jest stabilny, to muszę mu uwierzyć na słowo – stwierdza Bożena Janicka, prezes PPOZ. Wypisuje lek refundowany
- Takie postępowanie, nawet w przypadku pacjenta, który nie ma dokumentacji medycznej, jest możliwe, ale pod pewnymi warunkami
- Konieczne jest wprowadzenie szczegółowego opisu choroby do dokumentacji medycznej pacjenta, opartego m.in. o dokładny wywiad medyczny, ankietę
- Jak wyjaśnia prezes PPOZ, wypisując leki refundowane dla uchodźców ukraińskich opiera się na ustaleniach poczynionych podczas spotkania w Centrali NFZ
Recepta na lek refundowany dla uchodźcy. Kiedy może być wydana?
Uchodźcy z Ukrainy po otrzymaniu numeru pesel uzyskują takie same prawa do bezpłatnej opieki zdrowotnej jak pacjenci polscy. Lekarze nadal jednak nie są wolni od wątpliwości, kiedy bez obawy na narażanie się na karę – w razie kontroli NFZ – mogą wypisywać recepty na refundowane leki pacjentom, uchodźcom z Ukrainy.
Prawo do otrzymania zniżkowej recepty ma pacjent ze schorzeniem udowodnionym medycznie i pod warunkiem, że lek znajduje się na liście leków refundowanych.
Bożena Janicka, prezes Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia zrzeszającego lekarzy rodzinnych z Wielkopolski przyznaje, że lekarze faktycznie stają przed dylematem, gdy pojawia się u nich pacjent uchodźca z przewlekłą chorobą, wymagający utrzymania ciągłości leczenia, nie dysponujący żadną dokumentacją medyczną.
– Ten problem dotyczy pacjentów np. z cukrzycą, astmą. Z drugiej jednak strony nie możemy takiemu pacjentowi nie wypisać żadnego leku, skoro trafia do lekarza. Nie odważę się doprowadzić do odstawienia leków, gdyż może to grozić nasileniem dolegliwości – rozważa prezes PPOZ.
– Część chorób jesteśmy w stanie rozpoznać w trakcie wizyty i określić na tej podstawie, czy pacjentowi należy się refundacja. Jeśli natomiast nie ma dokumentacji, nie ma też możliwości udowodnienia schorzenia i wystawienia refundowanej recepty – wyjaśniał podczas niedawnego Europejskiego Kongresu Gospodarczego (Katowice 25-27 kwietnia 2022 r.) Tomasz Zieliński, lekarz rodzinny, wiceprezes Porozumienia Zielonogórskiego, największej organizacji zrzeszającej lekarzy rodzinnych.
Prezes Janicka: są ustalenia z Centralą NFZ
Jak dodawał, gdy w gabinecie lekarza POZ pojawia się ukraiński pacjent z chorobą przewlekłą, to lekarz musi podjąć własną decyzję co do wypisania recepty na lek refundowany, mając na względzie dobro pacjenta, ale i świadomość odpowiedzialności przed NFZ.
– Jeśli jest to np. pacjent z astmą, żeby wypisać receptę powinnam mieć wyniki spirometrii, konsultacje. Powinnam też wysłać pacjenta do specjalisty pulmonologa, gdzie będzie czekał w kolejce. Aktualnie jest 8-miesięczna – mówi Jolanta Zabielska-Cieciuch, lekarz rodzinny, kierownik przychodni POZ w Białymstoku, ekspertka Porozumienia Zielonogórskiego.
Jak faktycznie postępują lekarze? – Jeśli pacjent uchodźca z Ukrainy przewlekle chory jest stabilny, to muszę mu uwierzyć na słowo – stwierdza Bożena Janicka. Wypisuje lek refundowany. Takie postępowanie, nawet w przypadku pacjenta, który nie dokumentacji medycznej, jest możliwe, ale pod pewnymi warunkami.
Jak mówi prezes PPOZ, wypisując leki dla pacjentów, uchodźców ukraińskich opiera się na ustaleniach poczynionych podczas spotkania jakie 30 marca w Centrali NFZ w imieniu PPOZ odbyła z wiceprezesem NFZ Bernardem Waśko.
– Nie mam podstaw, by nie ufać tym ustaleniom. Mamy sporządzoną odpowiednią notatkę z tego spotkania. Jasno jest w niej zapisane, że od pacjenta, uchodźcy należy zebrać dokładny wywiad, informacje przekazane przez chorego zapisać w dokumentacji. Jeśli pacjent figuruje w systemie eWUŚ ma uprawnienia do uzyskania refundacji leków – mówi doktor Janicka.
Zaznacza: – Wiceprezes wskazał, że NFZ nie będzie przeprowadzał nasilonych kontroli sprawdzających, jeśli zostanie spełniony wymóg wprowadzenia szczegółowego opisu choroby w dokumentacji pacjenta, opisu opartego m.in. o dokładny wywiad z pacjentem. Taką informację po spotkaniu w Centrali NFZ przekazałam kolegom lekarzom z PPOZ.
Ankieta, wywiad medyczny, zdjęcia dokumentacji i leków
Podaje przykład postępowania z pacjentką, opartego o ustalenia z NFZ. Pacjentka zgłosiła, że od 15-20 lat leczy się z powodu astmy. Otrzymała ankietę do wypełnienia. Podała, że 5-krotnie z powodu astmy była hospitalizowana w Ukrainie, w oparciu o zdjęcie wykonane telefonem pokazała leki, jakie przyjmowała dotychczas.
– Poprosiłam o podpis pacjentki pod wypełnioną ankietą, dołączyłam ją do wywiadu w dokumentacji medycznej. Na tej podstawie wypisałam leki zniżkowe – wyjaśnia prezes PPOZ.
Jak tłumaczy, by zapewnić kontrolę nad ordynacją i dopasowaniem leków rozpisuje ich dawkowanie u pacjentów na 30 dni.
Lekarze, jeśli jest to możliwe, korzystają także ze zdjęć dokumentacji i leków, które mogą być ewentualnie przesłane na telefony komórkowe przez rodziny pacjentów z Ukrainy.
Bożena Janicka przekonuje: – Jeżeli pacjent opisuje swoją chorobę, w tym informuje o hospitalizacjach, konsultacjach i podpisuje się pod taką informacją, a nawet przedstawia zdjęcia dokumentacji, to nie można zakładać, że przekazuje nieprawdziwe informacje czy zrobił fikcyjne zdjęcia leków jakie przyjmuje.
Część leków jakimi byli dotąd leczeni pacjenci z Ukrainy wymaga zmiany. Tak zdarza się, gdy pacjenci przyjmowali leki, które nie są w Polsce i Unii Europejskiej zalecane. Opisy różnych leków przyjmowanych przez pacjentów z Ukrainy można znaleźć w indeksach farmaceutycznych.
Leku nie można wypisać, jeśli nie został dopuszczony do obrotu w Polsce. Lekarze próbują wówczas znaleźć zamiennik w grupie polskich leków z tego samego zakresu wskazań.
Wiceminister Kraska: spotkajmy się w ministerstwie
Jak natomiast przyznaje prezes Janicka, wydaje się, że z leczenia na prawach uchodźców (ten status otrzymują osoby, które dotarły do Polski od 24 lutego) zaczynają korzystać też osoby, które wcześniej już przebywały w Polsce, ale nie miały opłacanego ubezpieczenia zdrowotnego.
Weryfikacja tego faktu w przychodni jest niemożliwa. Dla lekarza rozstrzygająca jest informacja zawarta w systemie eWUŚ. Jeżeli obywatel Ukrainy ma nadany pesel, jest uprawniony do bezpłatnej opieki medycznej.
Prezes Bożena Janicka też podkreśla, że w wielu przypadkach oczywiście konieczne jest skierowanie ukraińskiego pacjenta na badania diagnostyczne i do specjalisty. To pozwoli utworzyć dokumentację medyczną.
– Istotne jest jednak, by dopytać pacjenta czy planuje w Polsce pobyt długoterminowy. Jeśli pacjent deklaruje, że w Polsce będzie przebywał przez krótszy czas niż czas oczekiwania na przyjęcie przez specjalistę, to nie widzę celowości wypisywania skierowania, bo będzie to tylko blokowanie miejsca w kolejce – rozważa.
Do wątpliwości lekarzy rodzinnych dotyczących wypisywania recept na leki refundowane ukraińskim pacjentom odniósł się podczas kwietniowego Europejskiego Kongresu Gospodarczego wiceminister zdrowia Waldemar Kraska.
– Obawa wśród lekarzy rodzinnych istnieje, ale myślę, że kontrolerzy NFZ nie będą do wypisywania recept podchodzić bezdusznie i wymierzać kary lekarzom – mówił Kraska. – Warto się spotkać w ministerstwie i te obawy lekarzy rodzinnych rozwiać – dodał.
Źródło: www.rynekzdrowia.pl