Nadchodzą kolejne święta, a wraz z nimi odwieczne pytanie „Co kupić diabetykowi na prezent”? Jeśli pomysłów i życzeń brak, zazwyczaj zaglądamy w przestworza Internetu lub do różnego typu czasopism po inspirujące ogłoszenia. A tam, niczym „asy z rękawa”, sypią się pomysły gwarantujące nie tylko „idealny prezent”, ale nawet całkowite wyleczenie z cukrzycy – no – w najgorszym przypadku stabilizację cukrów raz na zawsze!

Oszołomiony reklamą prezentowaną przez fikcyjnego doktora członek rodziny, albo i sam diabetyk czyta o „cudownych” właściwościach tego czy innego preparatu, przebadanego wszerz i wzdłuż na tysiącach fikcyjnych pacjentów w bliżej nieokreślonym kraju zwanym Zagranicą. Specyfiku jednakże nie można kupić w aptece, ponieważ nadzwyczaj złemu farmaceucie nie opłaca się szczęście naszego pacjenta, ani tym bardziej jego cudowne uleczenie. Jeśli jednak „…u nas w sprzedaży internetowej lub telefonicznej kupisz tu i teraz, to mamy dla Ciebie super-hiper rabat 80%, albo i drugie pudełko gratis za jedyne…” i tu padają już różne kwoty, w zależności od ułańskiej fantazji reklamodawcy.

O mocy w szczególności Internetu ostatnimi czasy mogłam przekonać się osobiście, kiedy (o zgrozo!) moi bardzo dobrze wyrównani pacjenci zaczęli pytać, co myślę na temat tego czy innego specyfiku. Czy warto sobie kupić taki „lek”? Nie ukrywam, że nie dysponując nadmiarem czasu na co dzień, początkowo zlekceważyłam „przeciwnika”. Wydawało mi się, że skoro prowadzę szkolenia dla lekarzy rodzinnych, staram się być na bieżąco z zaleceniami Towarzystw Diabetologicznych, nie tylko Polskiego, ale i Europejskiego, uczestniczę w najważniejszych konferencjach uaktualniając na bieżąco swoją wiedzę zarówno na temat terapii, jak i profilaktyki cukrzycy, to raczej nie umknąłby mi żaden „cudownie uzdrawiający środek”. Jednakże, ponieważ pytań padało coraz więcej, i nie był to już jeden czy dwoje pacjentów, zadałam sobie trud rozszyfrowania enigmatycznego składu tych cudownych leków, które to przecież jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki potrafią całkowicie uleczyć z choroby przewlekłej.

No i cóż tam można znaleźć?! Odrobinę morwy białej, szczyptę berberyny, kapkę tego czy innego wyciągu z karczocha i ciutkę innych flawonów tudzież mikroelementów. Wszystkie te substancje są od wielu lat znane, dostępne i stosowane przez pacjentów jako środki wspomagające. Bo przecież, kto nie próbował herbatki z morwy białej? Tyle tylko, że z definicji, suplement diety czy środek spożywczy nie musi być przebadany pod wieloma względami i nie podlega restrykcyjnemu prawu farmaceutycznemu, które gwarantuje jakość i stały skład, tak jak dotyczy to leków. A mało to było afer o zanieczyszczonych „chińskich ziołach” z plantacji tuż przy autostradzie?

Nie chciałabym być postrzegana jako wróg medycyny naturalnej, bo tak nie jest. Uważam, że istnieje mnóstwo uznanych i przebadanych substancji naturalnych, witamin czy makro i mikroelementów, które wspierają proces leczenia, od błahego przeziębienia po inne poważniejsze choroby. W tym również w diabetologii! Przykładowo taka poczciwa 60-latka metformina, aktualnie pozyskiwana syntetycznie ze względów ekonomicznych, ale tak naprawdę pochodzenia roślinnego. W medycynie ludowej właśnie Rutwica lekarska (Galega officinalis) stosowana była już od średniowiecza z powodu przypisywanego jej już wtedy działania przeciwcukrzycowego. Podobnie kwas acetylosalicylowy z kory wierzby, potocznie zwany od swojej pierwszej nazwy handlowej aspiryną, czy też robiące obecnie zawrotną karierę flozyny, które to powstały jako leki diabetologiczne, a okazało się, że są fantastyczną opcją dla pacjentów z niewydolnością serca czy chorobą nerek.

Flozyny to niewątpliwie jeden z elementów skoku cywilizacyjnego w diabetologii i kardiologii, a po raz pierwszy substancję tą wyizolowano w 1835 roku z kory jabłoni. Pierwotnie była wykorzystywana jako lek przeciwgorączkowy, a dopiero w toku kolejnych badań odkryto, że związek ten indukuje glukozurię, czyli wzmaga wydalanie glukozy wraz z moczem, co stało się podstawą do dalszych badań. Tak więc nie chodzi o wrogość wobec medycyny naturalnej, ale o odpowiedzialność na każdym etapie leczenia. Od odpowiednich badań naukowych, przez unikanie zanieczyszczeń podczas produkcji, po opiekę farmaceutyczną, gdzie zawsze pacjent może zadać pytanie czy czasem dany suplement w połączeniu z jakimś lekiem nie wejdzie w interakcję, bo przecież mało jest osób z cukrzycą typu 2, które biorą jedynie leki „na cukier”.

Błędnym jest też założenie, że substancje pochodzenia roślinnego zwane potocznie „lekami ziołowymi” nie mogą zaszkodzić, a suplementy z witaminami to tylko „witaminki na wzmocnienie”. O tym, że nadmiar witaminy C lub D u osób z predyspozycją do kamicy nerkowej sprzyja powstawaniu kamieni pewnie Państwo słyszeli. A o tym, że witamina B6 może zmniejszać skuteczność działania leków stosowanych w Chorobie Parkinsona? A przecież kto z nas nie bierze „jakiegoś” magnezu, który w większości preparatów jest właśnie połączony z tą witaminą.

Niestety jesteśmy narodem, który nadal wydaje krocie na suplementy diety wierząc, że ta jedna pastylka lub kropla wyleczy nas z takiej czy innej przypadłości lub/i zapobiegnie tej czy innej chorobie. Nadszedł więc też chyba najwyższy czas odpowiedzieć sobie na pytanie, czy Internet, tuż po filmie, telewizji i prasie, to tylko kolejna, bo już „jedenasta muza”, czy też massmedia to jednak czwarta władza. Doktórka powiedziała co wiedziała, ale gdzie tu „porada lekarska”? Dla tych co potrzebują kupić prezent, ale i dla tych nadal nieprzekonanych, że idealne suplementy vel leki nie istnieją, proponuję zainwestować w aktywność fizyczną. Żaden specyfik ani lek jej nie zastąpi, a ona zdrowo dawkowana, naprawdę może zdziałać cuda!

Uważajcie Państwo na siebie w tym przedświątecznym czasie! Policja i banki przestrzegają przed oszustwami „na wnuczka”, ZUS nie oferuje „szybkiej emerytury po 50 roku życia, po uprzednim wpłaceniu 1000 zł”, a zakłady energetyczne czy firmy kurierskie nie wstrzymują dostaw energii czy przesyłek, jeśli nie dopłaci się paru groszy koniecznie poprzez kliknięcie we wskazany w korespondencji link. Tak samo – póki co – nie istnieją cudowne specyfiki z Internetu czy prasy skutecznie i bez wysiłku leczące trwale z cukrzycy.

Dr n. med. Agnieszka Kędzia
specjalista chorób wewnętrznych, specjalista diabetologii

Partnerami cyklu edukacyjnego „Świadomi, bezpieczni” są:

                      

Print Friendly, PDF & Email
Skip to content