Rada Przejrzystości oraz Prezes AOTMiT wydali pozytywne rekomendacje dotyczące dołączenia terapii farycymabem do programu lekowego chorób siatkówki. – To szansa, zwłaszcza dla tych pacjentów, u których dotychczas stosowane leki nie przynoszą pożądanego rezultatu – komentuje Anna Śliwińska, prezes Polskiego Stowarzyszenia Diabetyków.
Choroby siatkówki są jedną z głównych przyczyn upośledzenia i utraty wzroku na świecie. Niektóre z tych chorób mogą być dziedziczne, inne – związane z wiekiem, cukrzycą lub innymi chorobami. Do najczęściej występujących chorób należy zwyrodnienie plamki związane z wiekiem (AMD) oraz cukrzycowy obrzęk plamki (DME).
Leczenie chorób siatkówki odbywa się w ramach połączonego programu lekowego, ponieważ w obu schorzeniach stosuje się te same terapie. Polegają one na podaniu leku w formie zastrzyku do komory ciała szklistego oka. Takie zastrzyki początkowo podaje się co 4 tygodnie przez 3 miesiące, a następnie częstotliwość iniekcji jest dostosowywana do rodzaju schorzenia, skuteczności terapii i zastosowanego leku. Zwykle odstępy między podaniami wynoszą 4 lub 8 tygodni.
Farycymab pozwala wydłużyć częstotliwość iniekcji nawet do 16 tygodni. W Polsce to leczenie na razie dostępne jedynie komercyjnie w prywatnych klinikach okulistycznych. Terapia jest jednak w trakcie procesu refundacyjnego. Co ważne, zarówno Rada Przejrzystości, jak i Prezes AOTMiT wydali już pozytywne rekomendacje dotyczące dołączenia terapii farycymabem do programu lekowego chorób siatkówki.
Na udostępnienie terapii farycymabem polskim pacjentom w programie lekowym bardzo liczą m.in. pacjenci dotknięci cukrzycowym obrzękiem plamki. Schorzenie polega na nagromadzeniu się płynu w plamce. Obecność płynu jest efektem jego przenikania z uszkodzonych przez cukrzycę drobnych naczyń siatkówki i naczyniówki. DME jest powikłaniem cukrzycy.
– W programie lekowym mamy bardzo dobre leki, ale ten jest nieco inny, ma inną budowę i właśnie dlatego jest to szansa, zwłaszcza dla tych pacjentów, u których dotychczas stosowane leki nie przynoszą pożądanego rezultatu. To schorzenie jest niestety dość rozpowszechnione, a każdy lek, zwłaszcza innowacyjny, to kolejna szansa na ocalenie wzroku pacjentów – mówi Anna Śliwińska, prezes Polskiego Stowarzyszenia Diabetyków.
Tymczasem pacjenci z DME to głównie ludzie młodzi. 40 proc. chorych jest poniżej 45 roku życia i są czynni zawodowo. Choroba, której skutkiem jest pogorszenie wzroku, to dla nich ryzyko wykluczenia z codziennych aktywności życiowych i zawodowych.
– Wzrok jest jednym z najważniejszych zmysłów. Jeśli ktoś niedowidzi, to jest to ogromny problem i jego, i całej rodziny. Taka osoba może już nie mieć możliwości zarabiania pieniędzy i martwi się o to, co będzie dalej. To też wykluczenie z czynności domowych czy wypoczynku. To ogromne dramaty osób chorych i ich otoczenia – podkreśla Anna Śliwińska i dodaje, że z uwagi na większe odstępy między podaniami leku, objęcie tej terapii refundacją w ramach programu lekowego mogłoby przynieść również duże oszczędności dla systemu ochrony zdrowia i przyczynić się do skrócenia kolejek do okulistów.
Warto dodać, że DME rozwija się u 14-25 proc. chorych z cukrzycą typu 2 w ciągu 10 lat, a po 20 latach pojawia się u 30 proc. takich pacjentów. DME rozwija się też u ok. 20 proc. pacjentów z cukrzycą typu 1 w ciągu 10 lat trwania choroby. To szczególnie istotne dane, jeśli weźmiemy pod uwagę to, że w roku 2030 na świecie będzie żyło 360 milionów ludzi z cukrzycą. Oznacza to, że chorych z DME będzie przybywać, będzie też rosła ich liczba w programie lekowym.
Źródło: www.medexpress.pl