Googlowanie, czyli wpisywanie w wyszukiwarkę internetową interesujących nas kwestii, stało się znakiem naszych czasów. W szczególności w temacie zdrowia. Współczesny pacjent, przychodząc do lekarza, bardzo często ma już gotową „samodiagnozę” ponieważ porównał swoje objawy z opisami w Internecie. Niekiedy nawet nie weryfikuje swoich podejrzeń, tylko leczy się na własną rękę, oczywiście wykorzystując porady z sieci.

Także diabetycy z upodobaniem czytają o cukrzycy w Internecie, dyskutują o metodach jej leczenia na forach internetowych oraz w grupach tematycznych na Facebooku. I wydaje się, że nie ma w tym nic złego, w końcu dzielimy się własnym doświadczeniem i czerpiemy z doświadczeń innych, jednak jeśli chodzi o medycynę, to taka praktyka wcale nie musi wyjść nam na zdrowie.

Informacja za jednym kliknięciem?
Poszukując w wyszukiwarce internetowej chociażby przyczyn bólu gardła, w ciągu zaledwie ułamka sekundy otrzymamy blisko pół miliona wyników odsyłających do porad na różnego rodzaju portalach i forach. Niestety, problem dotyczy także chorób przewlekłych – choćby takich jak cukrzyca. Zapytania dotyczące objawów tej dolegliwości generują w ciągu chwili ponad 6,5 miliona odpowiedziami, ze źródeł, których wiarygodności, bez wiedzy medycznej nie sposób zweryfikować. Jednocześnie już tylko pobieżna lektura kilkudziesięciu pierwszych stron z listy wyników pokazuje, że odpowiedzi są pobieżne, bazujące na ogólnikach, teoretycznych definicjach i jednorodnych przypadkach.

Pozostając w temacie cukrzycy, bez problemu znajdziemy informacje, że jej objawem jest ogromne pragnienie i częste oddawanie moczu. To prawda, ale tylko w odniesieniu do cukrzycy typu 1, która stanowi raptem ok. 10% przypadków tej choroby. Cukrzyca typu 2 bardzo często nie daje żadnych objawów. Bez doprecyzowania tego tematu – czego internetowe źródła często nie robią – czytelnik jest wprowadzany w błąd; może nawet zrezygnować z badań profilaktycznych. No bo skoro nie doskwiera mu uciążliwe pragnienie, to po co badać się w kierunku cukrzycy…

Wielość dostępnych w sieci odpowiedzi na temat zdrowia jest zwodnicza, z dwóch powodów. Trudno oszacować ich wartość, a co więcej liczba wskazówek i e-diagnoz sprawia, że dochodzi do kuriozalnej sytuacji, w której niemal każdy objaw można, kierując się internetowymi poradami, dopasować do niemal każdej choroby, od przeziębienia i grypy po dolegliwości nowotworowe. To z kolei sprawia, że nie dość, że sami siebie wprowadzamy w błąd, to jeszcze wyraźnie zmienia się nasza relacja z lekarzem. Wielu samoleczących się pacjentów przychodząc do gabinetu już wie, co im dolega, a w przychodni szukają jedynie potwierdzenia swoich przekonań. W efekcie „nasiąkania” przekonaniami z Internetu, wizyta w gabinecie lekarskim nie służy profesjonalnej diagnozie, ale w znacznej części wyjaśnianiu, często przerażonym własnymi dochodzeniami pacjentom, internetowych nieprecyzyjności i odpowiadaniu na nierzadko absurdalne pytania.

Co wyjdzie nam na zdrowie?
Nie ulega wątpliwości, że w gruncie rzeczy poszukiwanie informacji o zdrowym trybie życia i zagrażających nam chorobach to zainteresowanie pożądane. Nie jest tak, że wszelkie portale czy fora prozdrowotne powinniśmy omijać szerokim łukiem, w obawie przed zbyt daleko idącym zasugerowaniem się znalezionymi tam poradami. W znalezieniu złotego środka przydatne mogą okazać się trzy zasady, którymi będziemy się kierować wybierając treści, z jakimi zapoznajemy się w sieci.

Po pierwsze, zawsze warto być na bieżąco z poradami dotyczącymi profilaktyki chorób (m.in. w kontekście nowotworów i innych chorób cywilizacyjnych), szeroko traktującymi zdrowy i aktywny tryb życia, w tym także dietę.

Po drugie, po treści dotyczące charakterystyki konkretnych jednostek chorobowych (zamieszczane na wyselekcjonowanych, polecanych portalach) sięgamy wyłącznie w przypadku uprzedniego zdiagnozowania takowej przez specjalistę w gabinecie lekarskim, tylko po to, by wiedzieć na temat swojej choroby więcej i by wnikliwej pytać o nią podczas kolejnych wizyt.

Po trzecie, choć niejednokrotnie w chorobie otuchy dodają nam inni cierpiący na tę samą dolegliwość, o tyle z ogromnym dystansem powinniśmy podchodzić do terapii skutecznych w ich przypadku, do których (przekonani o ich skuteczności z doświadczenia) próbują w dobrej wierze przekonać innych chorujących.

Niestety w przypadku wielu chorób, zwłaszcza przewlekłych, autoimmunologicznych, nowotworowych, o zróżnicowanej etiologii, nie ma jednej skutecznie metody leczenia, a każdy przypadek wymaga indywidualnego rozpatrzenia. Musimy pamiętać, że publikowanie sugestii lub kierowanie się takimi, które wskazują „sprawdzoną” i „jedyną skuteczną” (bo działającą w jednym lub kilku przypadkach) metodę leczenia, możemy wyrządzić tak sobie, jak i innym więcej szkody niż pożytku.

Artykuł powstał w ramach kampanii “Diabetyk w sieci”
Partnerzy: Novo Nordisk, Sanofi, Servier

Skip to content