Wartości powyżej 100 mg/dl na czczo i przekraczające 140 mg/dl po posiłku są stanem podwyższenia cukru we krwi, czyli faktycznie już stanem hiperglikemii – wyjaśnił prof. dr hab. n. med. Krzysztof Strojek, konsultant krajowy do spraw diabetologii

Na cukrzycę w Polsce cierpi 3 mln osób, a na świecie choruje na nią ponad 460 mln. Schorzenie znane od starożytności w XXI wieku zostało uznane za niezakaźną epidemię.

Konsultant krajowy ds. diabetologii przypomniał, jakie są najczęstsze powikłania tego schorzenia, jak rozpoznać niebezpieczny stan dla życia i zdrowia każdego diabetyka – hipoglikemię. Uczulił, że osoba nieprzytomna, to też może być chory na cukrzycę. Jak powinno się w takiej sytuacji zachować otoczenie?

W uproszczeniu powiedziałabym, że cukrzyca to brak najbardziej pożądanego stanu, czyli poziomu cukru na czczo w przedziale od 70 mg/dl do 100 mg/dl? Co ten stan faktycznie oznacza?

Jeśli nasza glikemia osiąga ten poziom oznacza to, że nasz organizm pracuje prawidłowo. Spala on wtedy glukozę potrzebną do wytworzenia energii życiowej i nie powoduje dodatkowych czynników ryzyka w postaci zaburzeń gospodarki np. nadciśnienia tętniczego i otyłości i zagrożenia wysokim cholesterolem. Są to czynniki, które występują łącznie w przypadku cukrzycy typu 2. i sprzyjają rozwojowi powikłań sercowo-naczyniowych, a więc zawałom sera, udarom mózgu czy miażdżycy naczyń obwodowych.

Leczenie cukrzycy – upraszczając – polega na gonieniu króliczka. Jest nim stan odpowiedniej wartości glukozy we krwi. Po drodze czyha jednak wiele niebezpieczeństw. Zacznijmy od – potocznie mówiąc – przecukrzenia, czyli hiperglikemii. Zaczyna się ona od tzw. progu nerkowego, czyli poziomu cukru przekraczającego 180 mg/dl?

Niekoniecznie od progu nerkowego. Wartości powyżej 100 mg/dl na czczo i przekraczające 140 mg/dl po posiłku są stanem podwyższenia cukru we krwi, czyli faktycznie już stanem hiperglikemii. Stan ten indukuje zmiany w naczyniach krwionośnych, które prowadzą do rozwoju wielu powikłań. Przy czym trzeba pamiętać, że leczenie cukrzycy to nie tylko obniżenie poziomu glukozy, ale normalizacja poziomu cholesterolu, ciśnienia tętniczego i masy ciała.

Wspomniał pan o konsekwencjach hiperglikemii.

Mamy tutaj do czynienia z powikłaniami typu sercowo-naczyniowego, o których mówiłem. Według danych epidemiologicznych co trzeci pacjent jest dotknięty nimi. Natomiast, niezależnie od tego, hiperglikemia powoduje uszkodzenie wzroku, nerek, nerwów, rozwój zespołu stopy cukrzycowej, który niesie ze sobą groźbę amputacji kończyny. Są to tzw. mikroangiopatie.

Ale to, co spędza sen z powiek diabetyków to stan hipoglikemii, czyli stan niedocukrzenia. Cukier zaczyna gwałtowanie spadać na skutek np. zbyt dużej dawki insuliny podanej do posiłku, intensywnego wysiłku, entuzjazmu albo u dorosłych – alkoholu. W skrajnych przypadkach zagraża on zdrowiu, a nawet życiu.

Faktycznie. Hipoglikemia może zagrażać życiu i zdrowiu chorego, bo jeżeli nie zareaguje on na objawy hipoglikemii może stracić przytomność.

Jak rozpoznać taki stan i jak na niego reagować?

Jak najszybciej, gdy pojawiają się objawy hipoglikemii, czyli drżenie rąk, potliwość, kołatanie serca, uczucie głodu, niepokoju – podać coś słodkiego. I to natychmiast. Coca-cola jest dobrym rozwiązaniem, bo zawiera dużo cukru, posłodzony cukrem płyn lub glukoza, jeśli chory posiada ją przy sobie. Natomiast jeżeli chory na cukrzycę jest już w takim stanie, że nie może przyjmować glukozy doustnie – bo jest nieprzytomny i podanie czegokolwiek grozi zachłyśnięciem – wówczas pozostaje w warunkach szpitalnych dożylne podanie glukozy, a w warunkach domowych – wstrzyknięcie glukagonu.

To ten pomarańczowy zastrzyk, który chory na cukrzycę powinien mieć zawsze przy sobie, szczególnie cierpiący na cukrzycę typu 1.

Tak to właśnie wygląda. Ampułkostrzykawka zawiera 1 mg glukagonu – hormonu, który podnosi poziom cukru o ok. 50 mg proc. (inaczej mg/dl – PAP), co wystarcza do wybudzenia chorego ze stanu śpiączki. Drugą alternatywą jest nowa forma glukagonu w postaci donosowej, niestety bardzo droga. Należy pamiętać, że po wybudzeniu chorego i tak trzeba mu podać coś słodkiego, aby utrzymać wyższy poziom cukru i zabezpieczyć przed kolejnym spadkiem.

Czyli jeśli widzimy osobę, która jest nieprzytomna, to musimy wziąć pod uwagę, że może to być diabetyk, który wymaga natychmiastowej pomocy. Oprócz wezwania karetki, co powinniśmy jeszcze zrobić? Wiem, że są specjalne opaski informujące, że ktoś cierpi na tę chorobę.

Tak, po wezwaniu pomocy, powinniśmy taką osobę przeszukać. Sprawdzić, czy ma przy sobie opaskę i zastrzyk. Podanie glukagonu jest trochę skomplikowane i trochę proste, bo w tym pomarańczowym pudełku znajduje się ampułka z substancją suchą i kapsułka z płynem. Należy płyn wstrzyknąć do ampułki z substancją suchą, potem nabrać z powrotem do strzykawki i podać. Można to zrobić podskórnie lub domięśniowo. Jest też taka kolokwialna odpowiedź na pytanie, gdzie podać glukagon. Wszystko jedno gdzie, byle nie w oko.

Można podobno zastrzyk wykonać także przez ubranie…

Oczywiście, można podać go na przykład przez spodnie w udo.

Edukatorzy uczą początkujących diabetyków, by – odwrotnie niż James Bond – glukagon podawali zmieszany, ale niewstrząśnięty, bo to hormon białkowy, podobnie jak insulina, który szybko pieni się.

Rzeczywiście substancję suchą należy wymieszać dokładnie i pozwolić jej się dobrze rozpuścić.

Często jednak nie zdajemy sobie sprawy, że młody człowiek na przykład na imprezie, który traci przytomność lub zaczyna zachowywać się dziwnie, chociaż nie tknął kieliszka, to może być właśnie chory na cukrzycę.

Tak, to jest dosyć niebezpieczne, bo w stanie hipoglikemii chory przed utratą przytomności może zachowywać się tak, jakby był w stanie upojenia alkoholowego. A jeśli nawet pije w niewielkich ilościach, to i tak czuć od niego alkohol. Zaczyna się zachowywać w sposób niekontrolowany, a my robimy pewne błędne założenie – jest pijany. Tymczasem zawsze trzeba uwzględnić, że taki człowiek może mieć hipoglikemię. Dlatego chorym zalecamy w czasie imprez – są one oczywiście dozwolone – oznaczać sobie poziom cukru we krwi, jeść coś przy piciu alkoholu i nosić opaskę, która poinformuje otoczenie, że ma się cukrzycę.

I przede wszystkim, jak każdej innej choroby nie wstydzić się, by nie wyrządzić sobie milczeniem krzywdy?

Jak najbardziej. Na szczęście widzimy, że to z czasem zmienia się. Cukrzyca przestaje być wstydliwą chorobą, a i świadomość społeczeństwa na jej temat wzrasta.

Źródło: Puls Medycyny

Skip to content