Idziesz do kardiologa i dostajesz receptę na lek nefroprotekcyjny, czyli taki, który ma za zadanie chronić Twoje nerki przed skutkami zbyt wysokich cukrów. Idziesz do diabetologa i ten zapisuje Ci nowoczesny lek przeciwcukrzycowy, który nie tylko nie powoduje hipoglikemii, ale także ma ułatwić redukcję masy ciała. Preparaty przepisane przed różnych specjalistów mają różne nazwy handlowe, ale… taki sam mechanizm działania. W efekcie, zamiast poprawy stanu zdrowia doświadczasz nieprzyjemnych skutków ubocznych terapii…
To przykład z życia naszego Stowarzyszenia wzięty. Ale wcale nie odosobniony. Często słyszy się o tym, że pacjenci otrzymują podobne leki od różnych lekarzy, co wiąże się z tym, że przyjmują za duże dawki tej samej substancji aktywnej. Nie jest to oczywiście celowe działanie lekarzy, a efekt braku centralnych, internetowych kartotek pacjentów, w których specjalista w każdej chwili mógłby sprawdzić, na co dana osoba się leczy i jakie preparaty przyjmuje.
W obecnej sytuacji lekarz, widząc po raz pierwszy pacjenta na oczy musi uwierzyć, że to co od niego słyszy odnośnie terapii jest prawdą. A pacjenci często nieświadomie wprowadzają lekarzy w błąd, bo przychodzą na wizyty nieprzygotowani, nie pamiętają nazw leków, które przyjmują, a o niektórych celowo nie mówią, bo się wstydzą (np. leki psychotropowe). W ten sposób powstają niedomówienia i nieporozumienia, które mogą być niebezpieczne dla zdrowia.
Substancja czynna leku a jego nazwa handlowa
W oficjalnym rejestrze leków zarejestrowanych oraz dopuszczonych do obrotu i sprzedaży w Polsce aktualnie znajduje się około 22 000 pozycji. Leki mają różne nazwy, wiele z nich zawiera jednak tę samą substancję leczniczą lub taki sam zestaw substancji leczniczych. Czyli gdybyśmy policzyli na jakie problemy i dolegliwości przeznaczone są owe leki, na pewno byłoby ich znacznie mniej niż wspomniane 22 000.
Z tego powodu można czasami odnieść wrażenie, że na podobne zgłaszane dolegliwości lekarz przepisuje zupełnie różne leki. A bardzo często są to preparaty o bardzo zbliżonym działaniu, a jedynie o innej nazwie. Z drugiej strony farmaceuta w aptece może zaproponować zmianę przepisanego na recepcie leku na jego odpowiednik, który – choć ma inną nazwę – zawiera tę samą substancję czynną (czyli tę, która wywoła pożądany efekt terapeutyczny).
Aby to lepiej zrozumieć przyjrzyjmy się wymienionym preparatom: Avamina, Etform, Formetic, Glucophage, Metcrean, Metfogamma, Metformax, Metformin, Siofor, Symfotmin – wszystkie posiadają tę samą substancję czynną, czyli metforminę.
Każdy z nich występuje w kilku wariantach, w zależności od stężenia substancji czynnej, niemniej w dużym uproszczeniu można powiedzieć, że wszystkie wymienione preparaty działają w bardzo podobny (jeśli nie w taki sam) sposób. Czy pacjent zawsze ma świadomość, że Glucophage i Siofor to to samo? Niekoniecznie. Zaprzyjaźniony farmaceuta niedawno opowiadał o pacjencie, który w aptece pytał o możliwość zakupu jednego z leków zawierających metforminę bez recepty. Na pytanie farmaceuty, dlaczego tak bardzo zleży mu na tym właśnie preparacie przyznał, że przyjmuje go sąsiadka i ma stabilne cukry, a więc musi to być bardzo skuteczny lek. Jak się okazało on sam też przyjmował metforminę, tylko pod inną nazwą handlową. Twierdził jednak, że jego lek jest „gorszy” ponieważ jego cukry już takie idealne nie były. Nie zdawał sobie sprawy, że sąsiadka bierze lek o takim samym działaniu, a różnice w glikemiach mogą wynikać przecież z innego trybu życia, innej diety czy innego stopnia zaawansowania rozwoju cukrzycy.
Jak „czytać” leki?
Przyjmowane leki zapamiętujemy najczęściej po ich nazwie. W szczególności dotyczy to preparatów reklamowanych w prasie i telewizji (czyli tych dostępnych bez recepty), ale nie tylko. Tymczasem z punktu widzenia naszej terapii, należałoby raczej zapamiętywać substancję leczniczą leków, które przyjmujemy. Gdzie ją znaleźć? Znajduje się ona zawsze pod nazwą handlową i występuje w języku łacińskim. Wracając do preparatów metforminy, o których wspominaliśmy wyżej, każdy z nich pod nazwą handlową (tą, którą lekarz wypisuje na recepcie) będzie miał dopisek Metformini hydrochloridum, czyli międzynarodową nazwę substancji leczniczej po łacinie.
Na opakowaniach leków najbardziej widoczne są jednak nazwy, które często nie mają wiele wspólnego z nazwami substancji aktywnej. Są to nazwy własne, inaczej nazwy handlowe, nadane konkretnemu produktowi leczniczemu przez jego producenta. Ich brzmienie zależy tylko od inwencji twórcy, dlatego często w żaden sposób nie kojarzą się ze składnikami zawartymi w leku. Przepisy krajowe i europejskie wymagają w zasadzie jedynie, aby nazwa handlowa, wymyślona przez producenta, nie wprowadzała w błąd co do składu produktu, jego właściwości terapeutycznych lub postaci, nie stwarzała możliwości pomyłki z innym produktem już dostępnym w sprzedaży lub z inną nazwą międzynarodową ani nie składała się wyłącznie z akronimów lub cyfr.
Jak się w tym nie pogubić?
Ciężko wymagać od pacjentów, by pamiętali nazwy substancji aktywnych leków. To wiedza lekarzy i farmaceutów. Ale my sami także musimy brać odpowiedzialność za własne leczenie. Idąc po raz pierwszy do jakiegoś specjalisty należy zrobić spis wszystkich przyjmowanych leków. Albo zdjęcia ich opakowań – w końcu wielu z nas wchodzi na wizytę ze smartfonem.
Jeśli wybieramy się do diabetologa, mówimy mu nie tylko o lekach, które przyjmujemy „na cukrzycę”; ale także o tych przepisywanych z innych powodów (takich jak nadciśnienie tętnicze, hipercholesterolemia, arytmia, problemy ze snem, czy problemy gastryczne). Wszystko może mieć znaczenie. Niektóre leki wchodzę ze sobą w niepożądane interakcje, w wyniku czego znoszą, albo nadmiernie wzmacniają swoje działanie. Wiedza pacjenta o interakcjach ogranicza się zwykle do tego, by nie popijać leków sokiem grejpfrutowym. Wiedza lekarza jest w tym zakresie nieporównanie szersza. Druga kwestia to ta opisana na początku, czyli nieświadome przyjmowanie tych samych substancji czynnych pod różnymi nazwami własnymi. Jest to realne zagrożenie dla osób z cukrzycą, bo po te same substancje czynne sięgają i diabetolodzy, i kardiolodzy, i nefrolodzy, a zatem specjaliści, z którymi diabetyk powinien mieć do czynienia.
Małgorzata Marszałek